W związku z uroczystym odsłonięciem odnowionego grobowca polskich lotników poległych w obronie ojczyzny 3 września 1939 roku, do Krakowa przybyła delegacja pod przewodnictwem Wójta Gminy Jabłonka. Celem jej było pobranie do urny ziemi z grobowca pilota Aleksandra Rudkowskiego, uczestnika kampanii obronnej 1939 roku, pilota „Karasia”, członka naszego KLubu.
Przybyłym gościom asystowali przedstawiciele Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa, czyli prezes osobiście i kol. Andrzej Chytkowski – inicjator, oraz przedstawiciel Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP – Szczepan Kurpisz z małżonką.
Urna zostanie złożona w odnowionym grobowcu w dniu 3 września. Uroczystości rozpoczną się w Orawce o godzinie 11-tej. Zapraszają na nie Wójt Gminy Jabłonka i Proboszcz Parafii Orawka.
W przyszłym tygodniu odbędą się trzy ważne uroczystości na które my, członkowie Klubu mamy zaproszenia.
We czwartek, 28 sierpnia Dowódca 8 Bazy Lotnictwa Transportowego zaprasza na obchody Dnia Lotnictwa na lotnisko w Balicach. Jest nowy dowódca, który postanowił nie rozsyłać zaproszeń, lecz ustnie zaprasza seniorów. Jeszcze nie wiemy o której rozpocznie się uroczystość, ale wkrótce kol. Benedykt Siemaszko uzyska taką informację. Chętni do uczestnictwa proszeni są o kontakt telefoniczny z prezesem Leszkiem Mańkowskim tel. 501 383 275
W piątek, 29 sierpnia w Banicy gmina Sękowa odbędzie się odsłonięcie pomnika ku czci poległych załóg dwóch bombowców. Będzie to uroczystość o charakterze państwowym. Wybieramy się tam w kilka osób. Jedziemy busem. Chętnych proszę o kontakt jak wyżej. Uroczystość rozpoczyna się o godzinie 11-tej, więc będziemy musieli wyjechać z Krakowa o godzinie 8-mej.
W sobotę, 30 sierpnia w Kościele w Morawicy koło Balic odbędzie się uroczystość odsłonięcia tablicy poświęconej „Lotnikom Polskim”. Występujemy na niej wraz ze Sztandarem Klubu. Uroczystość rozpocznie się o godzinie 12-tej mszą świętą. Następnie nastąpi odsłonięcie tablicy. Całość zakończą atrakcje artystyczne i kulinarne. Zaprasza proboszcz Parafi, ks. Palmowski.
Serdecznie zapraszam do uczestnictwa w w/w uroczystościach.
Poniżej zamieszczam list do Konsula Generalnego USA wystosowany w związku z niezgodnymi z prawdą historyczną obchodami rocznicy zestrzelenie samolotu „Hell’s Angel”organizowanymi przez władze gminy Tomice.
Konsul Generalny Stanów Zjednoczonych A.P. w Krakowie.
Z ogromnym oburzeniem przyjmujemy w Wadowicach ostatnie poczynania władz samorządowych Gminy Tomice, cechujące się wyłącznie podłożem politycznym, które cieniem kładą się na 70. Rocznicy Walk Lotników Amerykańskich o Wolność Polski. Kilkanaście dni temu dowiedzieliśmy się, że podjęte zostały próby wydania kilkustronicowego, kolicznościowego wydawnictwa, które w swej treści nie tylko zafałszowałoby historię Liberatora B-24 „Hell’s Angel” zestrzelonego na Zygodowicami, ale też w sposób rażąco sprzeczny z prawem łamałoby prawa autorskie kol. Zygmunta Krausa, inicjatora i współtwórcę zygodowickiego Obelisku oraz wnioskodawcę o nadanie odznaczeń i honorowych tytułów lotnikom amerykańskim, a takze prawa autorskie samego Muzeum Przyjaźni Polsko-Amerykańskiej „Hell’s Angel”.
Dzisiaj dowiadujemy się, że samorząd Gminy Tomice brutalnie bezcześci datę 13 września – która od conajmniej trzech dekad stała się zarówno symbolem zygodowickiej tragedii, ale też na stałe wpisała się w kalendarz obchodów rocznicowych, upamietniających załogę Liberatora „Hell’s Angel” – i organizuje swoje prywatne obchody w dniu 12 września (???), nie zapraszając na te uroczystości nawet osób związanych od początku z ustaleniem faktów oraz pielęgnujących pamięć o lotnikach amerykańskich zestrzelonych nad Zygodowicami – w tym nawet kol. Zygmunta Krausa oraz władz Towarzystwa Miłośników Ziemi Wadowickiej.
Dlatego w załączeniu przesyłam linki do materiałów internetowych przybliżających działania władz samorządowych Gminy Tomice, które po prostu obrażają pamięć o Lotnikach amerykańskich oraz godzą w ceniony i szanowany Naród Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
To już szósty raz spotkali się piloci oraz miłośnicy lotnictwa na jednym z najpiękniejszych lotnisk w Polsce, z Tatrami w tle. I wierzcie lub nie, z każdym rokiem organizatorzy, czyli członkowie Aeroklubu Nowy Targ i ich przyjaciele sponsorzy fundują nam nowe niespodzianki. Ale od początku.
Po przylocie do EPNT sprawnie, przez służbę ruchu, pokierowany zostałem na stojankę i tam grzecznie przywitany. Na miejscu byli już moi przyjaciele: Rysiu, Józek i Antek. Udaliśmy się na odprawę którą prowadził dyrektor Aeroklubu. Krótko, rzeczowo i zwięźle. Kierownikiem lotów był szef wyszkolenia, który też nie zamulał, a jak się później okazało, wraz ze swoim zespołem pozwolił latać do woli, bezpiecznie i bez przestojów. Pełna profeska. Stronę organizacyjną trzymali w ryzach między innymi Paweł Kos – prezes – i Robert Koprowski. Wybaczcie, że nie wymieniam wszystkich nazwisk, ale doceniam wysiłek wszystkich. Wśród Was – organizatorów czułem się jak w wielkiej rodzinie – po prostu dobrze.
W tym roku mnogość atrakcji lotniczych przerosła wszelkie wyobrażenia. „Royal Jordanian Falcon’s”, „Żelaźni”, „Firebirds” z Aeroklubu Podhalańskiego, oraz „Orliki”, czyli cztery zespoły akrobacyjne! Oj, było na co patrzeć. Piękna zespołowa akrobacja pod muzę – raz był to „Top Gun” innym razem kultowy Glenn Miller z orkiestrą. Bardzo to kultowa muza do pięknego latania.
Ale to nie wszystko, bo ze Słowacji maleńkim żółtym Pitts S2C przyleciał Dusan Samko, który ostro, po amerykańsku dawał czadu! I Jeszcze Leszek Matuszek dostojnie kręcący piękną klasyczną akrobację historycznym Bu 131 Jungmann. Miód na serce lotnika…
Oprócz klasyków takich jak: RWD-5, Jak-18, Piper L-4H „Cub”, An-2, czy moja podróbka Auster-V, przyleciały nowe piękne „ptaki”.
Przepięknie odrestaurowany Boeing „Stearman”, Stinson 108 „Voyager” z 1948 roku, czy wreszcie klasyk zza między – rolniczy Zlin Z-37 „Ćmelak”.
A oprócz wyżej wymienionych wiele, wiele innych nowoczesnych samolotów turystycznych.
A wieczorem dołączyły do tej powietrznej floty balony i paralotnie z napędem pilotowane przez członków Małopolskiego Klubu Paralotniowego. Szczególny zachwyt wywołał wieczorny wspólny pokaz balonów na uwięzi i paralotni latających z efektami świetlnymi.
Loty zawodowo komentowane przez niezawodnego Tomka Buszewskiego z PR Kraków wywołały ogromny aplauz publiczności. I niech żałują ci, którzy wraz ze zmrokiem opuścili lotnisko.
Bo oprócz części lotniczej działo się!
Zespoły artystyczne atrakcje kulinarne, wesołe miasteczko i wiele innych atrakcji. Jednym słowem wielki odlot na miejskim lotnisku.
Pragniemy podziękować organizatorom za ich ciężką pracę, by ta impreza mogła się odbyć. Za pracę między innymi dla nas pilotów. Czuliśmy się u Was wspaniale i mamy nadzieję, że w przyszłym roku również nas zaprosicie!
DZIĘKUJEMY!!!
W ostatni wtorek odbyło się pierwsze po przerwie wakacyjnej spotkanie naszego klubu. Frekwencja nie była zbyt wysoka, ale zjawiło się ponad 20 członków. Przy kawie i herbacie zreferowałem naszą działalność i obecność na imprezach w ciągu ostatnich 2 miesięcy.
Jak zwykle szczegółowo zostały przedstawione sprawy finansów Klubu przez skarbnika i Panią sekretarz. Klubowiczom został zaprezentowany ryngraf z nazwiskami fundatorów sztandaru, który prezentuje się nadzwyczaj okazale. Było nas w sumie 49, a najhojniejszym okazał się być kol. Bronisław Zawicki. Omówione zostały sprawy obchodów 50-lecia Klubu – budżet na organizację, zaproszenia i sprawy organizacyjne.
W miesiącu sierpniu i wrześniu odbędzie się wiele uroczystości i imprez w który weźmiemy udział.
Poniżej klika z nich:
– Skrzydła Wielkiej Wojny – pokazy lotnicze w Nowym Targu 10 lipca i Łososinie Dolnej 17 lipca.
– Odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej lotnikom w Morawicy, 30 sierpnia. Zaprasza ks. proboszcz Palmowski. Początek o godzinie 12-tej
– Odsłonięcie odnowionego grobowca polskich lotników w Orawce (załoga zestrzelonego Karasia), 3 września o godz. 11-tej. Kontakt w sprawie wyjazdu ze mną osobiście.
Zapewne będą zaproszenia związane z obchodami Święta Lotnictwa, ale o tym powiadomimy, gdy je otrzymamy.
Następne spotkanie odbędzie się 2 września. Wręczymy wówczas zaproszenia na 50-lecie KKSL.
SPROSTOWANIE do materiału: Muzeum kształtowania postaw patriotyzmu w Wadowicach – zredagowanego przez Pana Tadeusza Golę.
Otóż, nie jest prawdą, że uroczystości 70. lecia walk lotników amerykańskich o wolną Polskę, są dwudniowe. Uroczystość poświęcona tym wydarzeniom odbędzie się jak w każdy kolejny rok – w dniu 13 września 2014 roku, o godz. 12:00, w Prywatnym Muzeum Przyjaźni Polsko-Amerykańskiej „Hell’s Angel” – kol. Zygmunta Krausa, w Wadowicach, przy ul. Konstytucji 3 Maja 23 A.
Przywołane przez Pana Tadeusza Golę uroczystości z dnia 12 września br., są bezczelną próbą zawłaszczenia praw autorskich oraz świadomym fałszowaniem historii m.in. tej o powstaniu Obelisku w Zygodowicach, czynionymi przez włodarzy Gminy Tomice oraz wadowicki Oddział PTTK.
Najlepszym dowodem tego stanu jest, że kol. Zygmunt Kraus nie został nawet zaproszony na dzień 12 września pod zygodowicki Obelisk, którego był pomysłodawcą, inicjatorem budowy oraz finansowym udziałowcem tego przedsięwzięcia.
Dlatego proszę o sprostowanie informacji nieprawdziwej i nieścisłej, podanej przez Pana Tadeusza Golę prawdopodobnie całkowicie nieświadomie, po wprowadzeniu Autora opublikowanego na Państwa stronie materiału w błąd przez władze samorządowe Gminy Tomice.
Z wyrazami szacunku, w imieniu kol. Zygmunta Krausa oraz własnym – Edward Wyroba, tel.: 792-720-636.
Poniżej zamieszczam tekst w oryginale, przysłany przez naszego klubowego Kolegę, Tadeusza Golę.
O prywatnym Muzeum Pana Zygmunta Krausa dowiedziałem się niedawno . Już kilka lat temu oglądając w Zygodowicach pomnik upamiętniający lotników amerykańskich którzy zginęli podczas wykonywania zadania bojowego , zastanowiło mnie dlaczego tak późno w sensie historycznym pomnik upamiętniający śmierć 6-ciu członków załogi został postawiony i kto był inicjatorem . Jako , że na co dzień zajmuję się sprawami ekologii i mam w pobliżu Zygodowic przystań z której prywatnie rozwijam działalność ekologiczną interesuje mnie każda patriotyczna działalność na tym terenie . Przedstawię w krótkim zarysie los lotników amerykańskich którzy wykonywali zadanie bojowe w 1944 roku na samolocie „Liberator B-24” . Historia wojenna jakich wiele , podczas działań wojennych lotnictwa USA nad terytorium okupowanego przez Niemcy .
Liberator B-24 o nazwie „Hells Angell” z 11 członkami załogi na pokładzie , pełnych lukach bomb i amunicji w dniu 13 września 1944 roku wystartował z bazy Venosa w południowych Włoszech . Bombowiec ten którego dowódcą załogi był kapitan William C. Lawrence wchodziła w skład 55 Skrzydła Bombowego Armii Powietrznej USA . Postawione zadanie d-cy załogi to lot w składzie grupy bombowej nad tereny okupowane przez Niemcy w okolice Oświęcimia i Trzebini oraz dokonanie ataku bombowego na cele taktyczne jakim były zakłady produkujące zaopatrzenie dla wojsk okupanta. Po wykonaniu zadania bojowego bombowiec dowodzony przez kpt. Wiliama C. Lawrenca został ostrzelany przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą i trafiony w skrzydło . Po mimo uszkodzenia jak ranny ptak powraca do gniazda tak B-24 wykonywał lot powrotny do bazy.
Rozerwane pociskiem skrzydło na wysokości 20000 stóp nad Zygodowicami zaczęło się palić . Płomienie płonącego paliwa obejmowały cały samolot. Dowódca wydał rozkaz opuszczenia samolotu całej załodze i użycia spadochronu . Udało się opuścić płonący samolot 5-ciu członkom załogi bombowca B-24 którzy przy użyciu spadochronu ratowniczego ocalili życie . Pozostali zginęli w płomieniach uderzającego w ziemię samolotu . Płonąca benzyna spadająca wraz z samolotem oblała Marię Cichoniową , autochtonkę która poniosła śmierć . Sześciu lotników wraz ze swoim dowódcą zostało pochowanych w lesie Zygodowickim . Pozostałych przy życiu członków załogi Niemcy schwytali do niewoli . Po ogłoszeniu kapitulacji Niemiec pozostający w niewoli niemieckiej żyjący członkowie załogi B-24 zostali wyzwoleni i powrócili do Stanów Zjednoczonych . Lotnicy pochowani w lasku Zygodowickim zostali ekshumowani w 1947 roku i przeniesiono ich szczątki na cmentarz wojenny do Belgi i USA.
To wojenne zdarzenie bardzo poruszyło umysł i serce Pana Zygmunta Krausa który postanowił nie tylko zebrać części płatowca i silników Liberatora B-24 ( Hells Angell) ale i na miejscu pochówku amerykańskich lotników postawić obelisk . Rozpoczął realizację swojego pomysłu w 1989 r , a ukoronowaniem starań było uroczyste odsłonięcie obelisku 10 października1991 roku . Na odsłonięciu obecni byli przedstawiciele Rządu Stanów Zjednoczonych co jest doniosłym aktem o dbałość pamięci swoich obywateli którzy zginęli w walce z Niemcami podczas drugiej wojny światowej.
Wiemy , że nasz kraj podczas wojny został doświadczony okrucieństwami okupanta , nasza zaś rola jest w tym , żeby o tym nie zapomnieć .
Przed kilkoma dniami odwiedziłem Prywatne Muzeum Pana Zygmunta Krausa , które znajduje się w Wadowicach przy ul. Konstytucji 3 Maja 23 a . Przywitany zostałem przez człowieka w sile wieku o miłej aparycji , który już od bramy usprawiedliwiał mały rozgardiasz na dziedzińcu w związku z przygotowaniami do uroczystości upamiętniającej 70 – rocznicę tragicznej śmierci części załogi Amerykańskiego bombowca B-24 . Gdy oprowadzał mnie po wystawie samodzielnie przez siebie zgromadzonych kolekcji , barwnie słowami opisywał nie tylko patriotyczną wartość kolekcji ale również historię związaną z jej pozyskiwaniem dla swojego Muzeum . Pan Zygmunt oczarował mnie nie tylko pomysłem kolekcjonerskim ale według mnie jest Kustoszem Muzeum które stworzył . Wystawa muzealna rozpoczyna się od najwspanialszych pamiątek pozostałych po Świętym Janie Pawle II , które dla każdego Polaka są bezcenne . Przechodząc do wystawy oryginalnych części samolotu bombowego B-24 zebranego z pola w Zygodowicach , miałem możliwość oglądania po 70 latach od tragedii samolotu , oryginalne podwójnie sprzężone działko pokładowe . Wiele bezcennych pamiątek świadczących o niezwykle pieczołowicie pielęgnowanym patriotyzmie zebranych przez niezwykłego człowieka jest godne oglądania .
Zachęcam czytelników do brania udziału w uroczystościach upamiętniających wydarzenia sprzed 70 lat . Na uroczystościach na pewno nie zabraknie Konsula USA i znamienitych gości którzy swoją obecnością podkreślą ważność uroczystości w naszej teraźniejszości .
Wiem z autopsji , że Konsul USA często bywa na pokazach i uroczystościach w Krakowskim Muzeum Armii Krajowej . Jest to niezwykły przykład dbałości o pamięć młodych wspaniałych żołnierzy USA którzy zginęli tu na naszej ziemi .
Uroczystości upamiętniające rozpoczną się w dniu 12 września 2014 r. z przygotowanym ramowym programem przez Pana Wójta Tomic . Pan Wójt mając u siebie w Tomicach wielkie zalania po przejściu burz które spędzają mu sen z powiek , przyjął mnie serdecznie i ze znajomością rzeczy podał program który wcielać będą w życie jego urzędnicy .
Uroczystość wspomnieniowa rozpocznie się około godziny 11.00 w dniu 12.09.2014 r. przybyciem XXIV rajdu lotników pod obelisk w Zygodowicach . Wartę honorową przy obelisku będą trzymać harcerze z Woźnik . Ustawione będą poczty sztandarowe a następnie odegrane hymny USA i Polski które będą początkiem części oficjalnej . Po jej zakończeniu przejazd autobusem do szkoły w Woźnikach gdzie odbędzie się część artystyczna . Będą konkursy i nagrody a zakończenie uroczystości wspomnieniowej planowane jest na godz. 15.00.
Drugi dzień uroczystości rozpocznie się 13 września o godz. 12.00 przy prywatnym Muzeum Pana Zygmunta Krausa w Wadowicach . Pan Zygmunt osobiście będzie nadzorował realizację planu uroczystości wspomnieniowej .
Jeśli będziecie Państwo w Wadowicach a do tego zmotoryzowani to proszę o waszą modlitwę na grobie mojego kolegi pilota wojskowego ppor. pil. Ryszarda Dąbrowskiego latającego na samolotach myśliwskich w Słupsku . Podczas wykonywania zadania w powietrzu na samolocie Lim-2 w nocy 02 grudnia 1964 roku z niewyjaśnionych przyczyn uderzył wraz z samolotem w ziemię ponosząc śmierć Miał tylko 26 lat chciał swoimi umiejętnościami bronić nieba nad Polską Grób jego można odnaleźć na cmentarzu parafialnym w Choczni gdzie jest pochowany we wspólnym grobie z Mamą ; z lewej strony ( na trawersie) kapliczki cmentarnej . Znakiem szczególnym pomnika górującego nad innymi grobami jest namalowana szachownica . Proszę pomyśleć , pochówek z asystą księdza był uzależniony od decyzji wojskowych władz PZPR .
Krótka relacja niezwykłego człowieka i jego Muzeum tylko podnieca wyobraźnię i wierzę , że wielu czytelników będzie chciało zaspokoić swoją ciekawość . Namawiam serdecznie na odwiedziny miejsc pamięci.
Tekst i zdjęcia zestawił pilot samolotów myśliwskich naddźwiękowych Tadeusz Gola
Kiedy w ubiegłą niedzielę oglądałem popisy lotników we wspaniałych maszynach sprzed stu, z górą, lat i brałem udział w otwarciu wystawy pod w/w tytułem nie sądziłem, że aż tyle czasu zabierze mi spisanie relacji. A wszystkiemu winna oczywiście praca. Cóż, kiedy ja kocham tę moją lotniczą instruktorkę… Kiedy wreszcie w sobotnie przedpołudnie zakończyłem – z sukcesem – kolejne szkolenie młodych pilotów, siadłem do klawiatury, czego plonem jest poniższy tekst.
W piękny niedzielny poranek, około 10-tej stawiliśmy się z Krysią i Mietkiem Bułatem w MLP, by spotkać się z naszymi członkami, którzy chcieliby wziąć udział w imprezie. Niestety po 15 minutach oczekiwania zjawił się tylko Wiesiek Wolański. Nie czekając przeto dłużej udaliśmy się do muzealnego kina na ciekawy wykład doktora Piotra Nykiela pt. „Kiedy Turek napoi konia w Wiśle…”. Tytuł odnosi się do przepowiedni Wernyhory dotyczącej odzyskania przez Polskę niepodległości. Wykład traktował o udziale żołnierzy tureckich w działaniach wojennych na froncie wschodnio – galicyjskim w latach 1916 i 1917, i muszę przyznać, że był bardzo ciekawie przygotowany.
Po wykładzie udaliśmy się w rejon pasa startowego, gdzie krakowscy mieszczanie mogli obejrzeć bardzo realistyczny pokaz w locie w wykonaniu replik samolotów z I WŚ. Nie tylko zresztą, bo Martin Kindernay zaprezentował nam samolot „Flyer” braci Wright z 1903 roku oraz replikę Bleriot „La Manche”, na którym Louis Bleriot w 1911 roku po raz pierwszy przeleciał Kanał. To był niesamowity widok „Flyera” w locie na tle nowoczesnych „szklanych domów”. Replika wznosiła się kilkakrotnie na wysokość kilkunastu metrów by następnie łagodnie wylądować. Pilotowana była przez starszego pana w kostiumie z epoki. Słowo daję, podziw wielki za to, że odważył się pilotować taką maszynę…. Ten sam pilot piętnaście minut później wykonał kilkanaście kręgów nad Muzeum „Bleriotem”. Widok był nieziemski. Krakowska publiczność, która widziała już wiele z techniki lotniczej, tym razem cieszyła oczy tymi pięknymi „latającymi druciarniami”. Lotnicy zostali nagrodzeni gromkimi brawami.
Po zakończeniu pokazu najstarszych samolotów, przystąpiły do akcji samoloty I Wojny. Aliantów reprezentowały: angielski Sopwith „Camel”, amerykański Curtis „Jenny” a niemiecką luft flotę Fokker „Eindecker” i Fokker Dr I w barwach czerwonego barona – Manfreda von Rihthofena. Ten ostatni niestety na ekspozycji statycznej, ze względu na niesprawny silnik. Kindernay przygotował inscenizację pruskiego lotniska z hangarami i balonem zaporowym, które raz po raz były atakowane przez samoloty aliantów. Co chwilę słychać było warkot silników i eksplozje bomb. Całości dopełniały rozbłyski wybuchów i klekot karabinów maszynowych. Wyglądało to nadzwyczaj realistycznie. „Eindecker”, który usiłował wystartować do walki, został uszkodzony na pasie startowym, w wyniku czego niebo nad Czyżynami-Rakowicami zostało opanowane przez alianckie maszyny…
Uff. To było piękne i… zupełnie w Krakowie nowe. Po minie dyrektora MLP – Krzysztofa Radwana wywnioskowałem, że jest zadowolony. Pierwsza część pikniku udała się wyśmienicie! Zbliżała się 13-ta, czyli godzina uroczystego otwarcia wystawy „Skrzydła Wielkiej Wojny”. Z przecieków wiedziałem, że przygotowano coś zupełnie nowego. Cóż, ale najpierw musiały być mowy, flesze reporterów, wreszcie przecięcie wstęgi. Lud ruszył do hangaru, a upał był ogromny. Postanowiłem zaczekać w cieniu, by się trochę rozluźniło. Niestety musiałem czekać do 15-tej, kiedy rozpoczęła się cześć druga lotniczego pokazu. Wcześniej nie wspomniałem o udziale „Żelaznych” w tej „lotniczej uczcie”. Tym razem pokaz rozpoczął się od pozorowanej walki powietrznej w wykonaniu pilotów grupy. A później znów zawładnęły niebem stuletnie „szpruchy”. Tego niestety już nie oglądałem, bo korzystając z tego, że wszyscy poszli na pas startowy, ja udałem się do hangaru wystawowego.
Pierwsze pomieszczenie jakby wprowadzało w nastrój sprzed wieku. A dalej… Dalej były historyczne samoloty w doskonałej oprawie scen batalistycznych, i nie tylko, wymalowanych w specjalnie zaprojektowanych boksach. Istny labirynt. Nie brakło kina frontowego z filmami z epoki. Udało mi się zrobić kilka fotek, by pokazać ogrom pracy wykonanej przez historyków, plastyków i pracowników MLP. Chwała Wam za ten ogrom dobrej roboty. Efekt jest znakomity!
Oglądając setki zdjęć wykonanych w tym dniu, od nowa przeżywam te piękne chwile spędzone 27 lipca w Muzeum Lotnictwa Polskiego. I zapraszam na pokazy samolotów z kolekcji Marina Kindernaya do Nowego Targu – 10 sierpnia, i Łososiny Dolnej – 17 lipca. Oba pikniki w godzinach od 10-tej do 18-tej.
Zapraszam do obejrzenia filmu skręconego przez niezawodnego Mietka Bułata.
Taki tytuł nosi cykl wystaw i pokazów lotniczych związanych z wybuchem Wielkiej Wojny. Start w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie , w najbliższą niedzielę 27 lipca o godzinie 10.00.
Cena biletu to 5 zł, ale członkowie naszego Klubu wchodzą za free! Co zobaczymy? Lotnicza niedziela pod nazwą „Galicyjskie Pola Wzlotów” rozpocznie się od pokazów lotniczych. W roli głównej wystąpią repliki samolotów z epoki, które są własnością „Cyrku Kindernaya”. Między innymi zaprezentowane zostaną Fokker „Eindecker”, Fokker DrI. samolot braci Wright – „Kitty Hawk” i inne. Zaprezentuje się również zespół „Biało – Czerwone Iskry”. Tuż po południu – a dokładnie o 13.00 – zostanie otwarta wystawa pt „Skrzydła Wielkiej Wojny”, w hangarze poświęconym I WŚ. Wystawa, która rozpoczęła się remontem hangaru, a następnie przez dobre pól roku była z pietyzmem przygotowywana przez pasjonatów z MLP do tego „wielkiego dnia”. Później odbędą się prelekcje, wykłady, filmy i znowu pokazy historycznych samolotów – aż do godziny 18-tej. Jednym słowem będzie się działo w Muzeum i na pewno warto spędzić tą niedzielę w jego sławnych murach.
Dodam jeszcze, że to początek obchodów 100-nej rocznicy. Ciąg dalszy odbędzie na lotnisku w Nowym Targu 10 sierpnia i tydzień później – 17 sierpnia – na lotnisku w Łososinie Dolnej. Nie przegapcie okazji do zapoznania się z bohaterami zmagań tego największego w nowożytnym świecie konfliktu.
W ostatnią deszczową sobotę załoga opla vivaro w składzie: Leszek Mańkowski i Mieczysław Bułat, a także „Pogodny orlik”, czyli o. Dominik Orczykowski udała się do Goleszowa na Śląsku Cieszyńskim, by na górze Chełm uczestniczyć w obchodach 80-tej rocznicy powstania jednej z najstarszych szkól szybowcowych. Gdzieś na wysokości Wadowic pogoda zaczęła się poprawiać, co Dominik skwitował stwierdzeniem, że nie na darmo nazywają go pogodny orlik. I tak do Goleszowa przywieźliśmy słońce…
Na miejscu zastaliśmy całą plejadę gwiazd, czyli sławnych i zasłużonych lotników-szybowników, którzy z różnych stron Polski, a nawet zagranicy przyjechali na obchody, zorganizowane przez Bialski Klub Seniorów Lotnictwa i „Rezydencję M”, która gospodaruje na terenie byłej Szkoły. O 13-tej rozpoczęło się spotkanie w izbie tradycji, w której zgromadzono fotografie i pamiątki z tamtych lat, oraz modele wówczas używanych szybowców. Po wprowadzeniu wygłoszonym przez prezesa KSL z Bielska zaczęły się wspomnienia pilotów, którzy w Szkole rozpoczęli swoją lotniczą karierę. Jeden z najbardziej zasłużonych – doc. dr inż. Julian Bojanowski – został odznaczony złotym medalem Aeroklubu Polskiego. Przy okazji Pan Julian opowiedział o swoim życiu i lotniczej karierze, którą zwieńczyło zostanie pilotem doświadczalnym.
Około 15-tej po wykonaniu wspólnej fotki goście udali się na wspólny obiad, po którym rozpoczął się festyn. Zjechało nań sporo gości i mieszkańców. Nie zabrakło paralotnirzy i lotniarzy, a przede wszystkim modelarzy, którzy teraz okupują tą kultową górę. Mieliśmy okazję podziwiać loty modeli i pięknych makiet szybowców. Przyleciał również ultralekki samolocik, który wylądował u podnóża góry. Było bardzo miło, ale czas gonił, tak, że o 17-tej rozpoczęliśmy powrót przez Czaniec, gdzie wysadziliśmy wiecznie uśmiechniętego Stasia Błasiaka. Kiedy dojeżdżaliśmy do „rezydencji” Dominika w Olszanicy zrobiliśmy małe podsumowanie wyprawy, która była bardzo pożyteczna. Znów mieliśmy okazję spotkać się ze wspaniałymi ludźmi i mieliśmy możliwość odwiedzenia tego niezwykłego miejsca. Miejsca, które dzięki staraniom właścicieli „Rezydencji M” dalej zachowuje lotniczy charakter…
Zamieszczam kilka fotek oraz film skręcony przez Mietka. Trwa co prawda ponad 50 minut, ale wspaniale oddaje klimat spotkania. A organizatorom dziękujemy za zaproszenie i – do zobaczenia wkrótce…
Informacje o plikach cookie
Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej, Accept