Pierwszy tydzień lipca zapowiadał się wyśmienicie. Mnogość imprez lotniczych dawała gwarancję świetnej zabawy. Zmusiła też do określenia priorytetów. Już w grudniu ubiegłego roku organizatorzy X Festiwalu Balonowego w Szczecinku ogłosili, że festiwal odbędzie się i należy przysyłać zgłoszenia, bez wahania uiściłem wpisowe i… czekałem „na ten dzień”.
Kiedy na wiosnę zapadła decyzja o organizacji pikniku motoparalotniowego z okazji 10 lecia powstania Małopolskiego Klubu Paralotniowego – którego jestem członkiem założycielem – zrobiło mi się trochę smutno, że nie będę mógł świętować z moimi kolegami…
Mijał nas też Piknik Lotniczy w Nowym Targu, oraz ten dla nas najważniejszy – na naszym nowym lądowisku w Strzelcach Małych. Cóż – pomyślałem. wpisowe uiszczone, a z „gęby cholewy” robić nie będę a i gospodarzy imprezy szczecineckiej puścić w trąbę nie mogę 🙂
Pojechaliśmy zatem jeden dzień wcześniej, by wypocząć po trudach blisko 700 kilometrowej trasy w Dworze Pomorskim, w uroczej Luboradzy. Planowaliśmy wykonanie tam wieczornego lotu, lecz po pierwsze prognozy nie dawały złudzeń, a po drugie rzeczywiste warunki meteo je potwierdzały. Niestety, najwyraźniej miesiąc pogody lotnej się skończył, bo było już tylko gorzej. Wiatr i opady deszczu skutecznie zepsuły tą perfekcyjnie przygotowywaną od miesięcy imprezę. Do jedynego, piątkowego lotu, który odbył się poza konkursem, wystartowała mimo wiatru tylko część balonów. Ja nie podjąłem ryzyka startu tuż przed zachodem słońca…
Kiedy w sobotni wczesny poranek ponownie przeanalizowaliśmy pogodę, oraz prognozy, okazało się, że tylko na południu kraju można latać. Cała północ była pod wpływem szybko przemieszczających się frontów dających opady i powodujących silny wiatr. Decyzja mogła być tylko jedna! Mimo bardzo wysokich kosztów poniesionych w związku z przyjazdem zdecydowałem odwrót! Nowym celem były lotnicze pikniki w Szczurowej na południu kraju. Tak więc, po pokonaniu ponad 600 kilometrów, tuż po siedemnastej osiągnęliśmy cel, czyli lądowisko w Strzelcach Małych. Niestety spóźniliśmy się pół godziny na dzielenie jubileuszowego tortu, ale nadrobiliśmy to później 🙂
Po przywitaniach z przyjaciółmi – również z Rybnickiego Klubu Paralotniowego – i kolacji, przygotowaliśmy balon do startu. Laminarny wiatr, przy ziemi wiejący z prędkością ok 3 m/s umożliwił wykonanie pięknego lotu, w czasie którego towarzyszyły nam liczne motoparalotnie. Po locie i uzupełnieniu gazu udaliśmy się na spoczynek, bo poranek obiecywał nam piękne warunki. Tak też się stało. Po starcie przed szóstą wykonaliśmy ponad godzinny lot z wykorzystaniem pełnej róży wiatrów. W zakresie od zera do pięciuset metrów mieliśmy wszystkie kierunki wiatru! Raj dla balonisty. A na koniec wisienka na torcie, czyli lądowanie na pięknie wykoszonej gładkiej łące. To wszystko w bezpośrednim pobliżu Szczurowej, na oczach ludzi sposobiących się do kościoła 🙂
Po powrocie uczestniczyliśmy w ostatnich przygotowaniach do Pikniku. Po jedenastej zaczęły zlatywać się samoloty, które na następne osiem godzin zawładnęły niebem nad Szczurową. Piękne akrobacje w wykonaniu przyjaciół. Piękne, historyczne samoloty malujące niebo smugami dymu, śmigłowiec Bolkow kręcący akrobację i na koniec przepiękny, dynamiczny pokaz akrobacji na motoparalotniach w wykonaniu duetu instruktorów paralotniowych: Pawła „Lojaka” Kozarzewskiego i Kamila Mańkowskiego – mistrzów świata – kończących program lotniczy. W tzw międzyczasie pokazy uświetnili swoimi skokami skoczkowie spadochronowi. I ja miałem swój udział wykonując z zabytkowego An-2 Wiedeńczyk dwa piękne skoki w towarzystwie przyjaciół. Czyż można sobie wyobrazić piękniejsze zakończenie tygodnia???
Podsumowując pragnę podziękować organizatorom X Festiwalu w Szczecinku za ich ogromną pracę związaną z organizacją i przeprowadzeniem eventu. Brakowało tylko latania, ale na to nikt z nas nie ma wpływu… Dziękuję członkom Małopolskiego Klubu Paralotniowego za przygotowanie i perfekcyjne przeprowadzenie Pikniku Lotniczego w Szczurowej, oraz wspaniałą atmosferę. Dziękuje wreszcie mojej załodze, czyli Krysi, Tomkowi Kęskowi i Markowi Pietruszcze za dzielną postawę w czasie tego weekendowego maratonu. Daliśmy radę!