9 czerwca 2017 roku na lotnisku Aeroklubu Krakowskiego w Pobiedniku Wielkim miało miejsce szczególne wydarzenie. Oto w 45 rocznicę rozpoczęcia przygody lotniczej, która rozpoczęła się właśnie tutaj, trzej „przyjaciele z lotniska” – Wiesław Guzik, Leszek Mańkowski i Paweł Rey wykonali jubileuszowy skok.
I pewnie nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że po 45 latach skoczylismy z samolotu z którego wykonaliśmy pierwszy skok 🙂 Poczciwy PZL-101 Gawron o znakach SP-CKF nadal – mimo swych lat – dzielnie pracuje w naszym klubie. Co prawda teraz jest na służbie u szybowników, ale kiedyś, wraz z SP-CHP i SP-RCB stanowiły trzon floty zabezpieczającej działania sekcji spadochronowej, prowadzonej przez instruktora Józefa Dębca.
Wiesiek i ja poszliśmy drogą lotniczą i zostaliśmy instruktorami spadochronowymi oraz pilotami, a Paweł jako stateczny absolwent Politechniki Krakowskiej na pewien czas odpuścił sobie skakanie. Wrócił jednak na łono spadochroniarskiej rodziny – jako i ja – po przerwie, i teraz łoi skoki ze znakomitymi rezultatami. Brał udział w ustanowieniu rekordu Polski w formacji składającej się ze stu skoczków! Wiesiek pełniąc służbę w 6BPD zakończył karierę wojskową jako kierownik sekcji spadochronowej WKS Wawel i trener 🙂
Jednak całą trójkę łączy do dzisiaj pasja, jaką jest lotnictwo. Mimo wieku dajemy radę, będąc przykładem dla wielu młodszych kolegów. Na lotnisku też zrodziła się nasza przyjaźń. Przypadkowo – ale jednak – skok odbył się w „Dniu przyjaciela”. To chyba był jakiś znak… Była trójka i aż się prosi o „czwartego do brydża”. Otóż był i On. Roman Matyjewicz. Aktualnie szef wyszkolenia Aeroklubu Krakowskiego, który pomógł sfinalizować i dopiąć sprawy formalne, a później wywiózł nas pięknym zabytkowym Gawronem na całe 1200 m. Romek również zaczynał karierę od spadochroniarstwa. Z tych czasów wywodzi się nasza przyjaźń. Tak więc, jeśli uruchomimy trochę statystyki, to w powietrzu lecieli posiadacze w sumie blisko 9000 skoków, a nasze łączne doświadczenie lotnicze to 179 lat! Jak na jednego Gawrona, to miał co nieść 🙂
Skakaliśmy: Wiesiek na Ravenie, ja na Para Foilu 282, a Paweł na czymś tak małym i szybkim, że nie nadążyłem przeczytać. Chyba to był Crossfire 119, ale mogę się mylić 🙂 W każdym razie ja wykonałem swój 1422 skok i… jak to mówią „luftwaffe nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa”, więc skaczemy dalej…
Na dole czekał na mas komitet powitalny: żony, członkowie rodziny, przyjaciele z czasów skakania w aeroklubie i ci nowi, ale równie zapaleni. Czekał Tadeusz Matejek, instruktor spadochronowy Szkoły Kraksky i nasz wielki przyjaciel. Był też właściciel Szkoły, Grzegorz Niciński. W pogotowiu były kieliszki do szampana. Na tą okazję specjalnie zamroziłem oryginalnego „francuza” przywiezionego prosto z Francji. Grzegorz przygotował szampana „made in Kraksky”. Nie sposób opisać naszej radości, ale chyba dość wiernie dokumentują ją zdjęcia.
Ogromne dzięki dla naszych mechaników: Marcina i Wojtka Sikorów, którzy przygotowali samolot. Zrobili to w sposób perfekcyjny. Dziękujemy Wam za to 🙂 I wreszcie dziękujemy wszystkim niewymienionym z nazwiska, którzy przyczynili się do wykonania tych ważnych dla nas skoków.
Wiesiek, Paweł, Wam szczególnie dziękuję, że znaleźliście czas by wspólnie zrobić ten piękny skok. Mam wielką nadzieję, że za pięć lat spotkamy się znów, by skoczyć i zrobić pamiątkową fotę „przyjaciół z lotniska”. Dla takich chwil warto żyć…
Tak wyglądaliśmy 42 lata temu 🙂
Fotki wykonał członek KKSL, nasz niezawodny przyjaciel, Adam Sobieraj (tez były skoczek) 🙂