Dokładnie w 70-cio lecie I Konferencji Szybowcowej z 1945 roku, w dniach 18 i 19 listopada 2015 r. w Jeżowie Sudeckim odbyła się konferencja historyczna, którą śmiało można by uzupełnić tytułem – osiągnięcia I Konferencji z perspektywy 70 lat i… co dalej!
Przybyli na nią m.in. seniorzy lotnictwa, którzy w tamtych trudnych latach szkolili się i latali w Grunowie. Przybyli także instruktorzy, którzy szkolili w tym – kultowym już – miejscu. Przyjechał Tadeusz Studencki w asyście Stanisława Zientka, który w tych pionierskich czasach szkolił młodych adeptów sztuki żeglowania w przestrzeni. Była rekordzistka świata i zwyciężczyni wielu prestiżowych zawodów – Adela Dankowska. Z miejscowych: Tadeusz Kaczmarek – wieloletni dyrektor Aeroklubu Jeleniogórskiego i długoletni prezes JKSL. Byli przedstawiciele aeroklubów a wśród nich nie brakło aktualnego dyrektora AJ, Jacka Musiała. Zresztą Musiałowie byli reprezentowani przez trzy pokolenia:) Z lokalnych władz samorządowych odnotowałem obecność wójta Jeżowa, który „zaliczył” dwa pełne dni obrad.
Duchem sprawczym tego spotkania był oczywiście prof. Stanisław Januszewski z Fundacji Otwartego Muzeum Techniki, dzielnie wspomagany przez honorowego prezesa Loteczki – Stanisława Błasiaka, człowieka, który historię tego szczególnego miejsca ma w małym palcu:)
Nie sposób wymieniać wszystkich uczestników, z których niemal każdy zapisał się złotymi zgłoskami w historii lotnictwa sportowego.
Konferencja rozpoczęła się nieoficjalnie w restauracji Hexa na Górze Szybowcowej podczas kolacji poprzedzającej to wydarzenie, gdzie przy herbacie zaczęły się wspomnienia. Tak więc nazajutrz całe towarzystwo ochoczo rozpoczęło obrady. Rozpoczęto od omówienia świeżo wydanej książki opisującej 70 lat historii szybowiska. Mówili o tym prof. Januszewski i Staszek Błasiak. Historię sekcji spadochronowej AJ przedstawił Marcin Jaxa-Rożen, skoczek, instruktor spadochronowy i inspektor ULC. Natomiast w półgodzinnym referacie nasz wybitny ekspert śmigłowcowy, Ryszard Witkowski przedstawił 5 – cio letnie dzieje sekcji lotniczej uczelni Rotwanda i Wawelberga, a tytuł referatu to „Lotniczy Wawelberg”. Pan Ryszard swój referat wzbogacił wieloma kapitalnymi, historycznymi zdjęciami. Zresztą, tajemnicą poliszynela jest, że Ryszard ma wielką kolekcję zdjęć z czasów II WŚ i pierwszych, powojennych lat naszej awiacji.
Po przerwie obiadowej odwiedziliśmy historyczny zakład szybowcowy w którym „gazduje” Henryk Mynarski – wielki pasjonat zabytkowych szybowców. Ale ponieważ musi z czegoś żyć, pokazał nam odbudowaną niemal od podstaw halę przygotowalni i lakierni, w której doprowadza się szybowce kompozytowe do stanu dawnej świetności. Trochę zdjęć zamieściłem w galerii. Gdy zapytałem p. Henryka o ABC – aka, uśmiechnął się i stwierdził, że za kilka miesięcy powinien już latać:) Tak więc kolekcja zabytkowych szybowców powiększy się o kolejny zabytek. A później była uroczysta kolacja, gdzie wspomnieniom nie było końca. Rej wodziły nasze wesołe panie: Adela Dankowska, Bolesława Jońca i Basia Grześkowiak-Bocian. Chłopakom – seniorom jakby lat ubyło, kiedy przypominali sobie co robili 70 lat wstecz. A nam, młodszym o całe pokolenie, w głowie się czasem nie mieściło, jak Oni to robili na ówczesnych „drewienkach”.
W dniu następnym rozpoczęto od podsumowania osiągnięć polskiego szybownictwa. Wszyscy byli zgodni co do jednego. Niemal wszystkie cele i zadania sformułowane przez I Konferencję zostały spełnione, wyprowadzając nasze szybownictwo na najwyższy, światowy poziom. Było to możliwe dzięki pracy u podstaw i zaangażowaniu w szkolenie młodzieży środków pozyskiwanych z MEN i MON. Niestety, na wskutek transformacji ustrojowej i gospodarczej aerokluby straciły możliwości dofinansowania z budżetu centralnego, a prowadzenie działalności gospodarczej w zakresie szkolenia lotniczego nie przynosi odpowiednich zysków, a ogranicza, czy też wręcz uniemożliwia prowadzenie działalności klubowej. Tak więc, wszyscy z zatroskaniem zastanawiali się nad przyszłością szybownictwa. Co prawda, w szkoleniu młodzieży można posiłkować się takimi dyscyplinami masowymi jak n.p. paralotniarstwo, nie zastąpią one jednak szkolenia szybowcowego, które otwiera świat dużego lotnictwa. Niepokój uczestników wzbudził brak przedstawicieli ścisłego kierownictwa Aeroklubu Polskiego, bo przecież przysłanie specjalisty d/s PR trudno nazwać stosowną do rangi reprezentacją. Wygląda na to, że AP zaczyna umywać ręce od wzięcia odpowiedzialności za stan szybownictwa, lub też – co jest możliwe – nie ma pojęcia, jak wybrnąć z tej patowej sytuacji. Tak więc trudno dziwić się, że nie było przedstawiciela ministerstwa sportu, czy też jakiejkolwiek instytucji mogącej kompleksowo finansować masowe lotnictwo.
Na zakończenie podjęto decyzję w sprawie opracowania wniosków końcowych konferencji. Zadecydowano, że organizator po zebraniu indywidualnych wniosków i opracowaniu ich, roześle uczestnikom dokument do akceptacji. Po zaakceptowaniu i ewentualnym skorygowaniu dokument zostanie opublikowany jako oficjalne stanowisko uczestników. Obrady zakończyły się obiadem.
Ze swej strony dodam, że miałem okazję poznania wspaniałych ludzi i wysłuchania wielu niesamowitych opowieści. I to wszystko w miejscu, gdzie w latach dwudziestych ubiegłego wieku rodziło się światowe szybownictwo. Stąd też w świat trafiło w czasie kilkunastu lat poprzedzających wybuch II wś kilkanaście tysięcy szybowców, głównie Grunau Baby. No i oczywiście ten widok z okna hotelu na Górze Szybowcowej, zwłaszcza w nocy – bezcenny…